MENU

Spontanicznie, z wiatrem we włosach. Tak, jak lubię najbardziej. A do tego na jednej z moich ulubionych górek w okolicy. To był super spacer i trening dla nóg 🙂 Rozmowy o życiu tak nas pochłonęły, że schodząc ze Skrzycznego nie zauważyliśmy, kiedy słońce zaczęło chować się za górą. A na szczycie spotkała nas zabawna sytuacja. Ania, miłośniczka koni rozmarzyła się, że w sumie moglibyśmy zrobić tez jakieś zdjęcia z końmi… i za 2 minuty pojawił się tam lokalny góral z atrakcją dla turystów. Koniem, kapeluszem góralskim i muzyką z przytupem z magnetofonu :))))) Czary-mary!

CLOSE